sobota, 20 października 2012

Nowy blog

Witam. Założylam nowego bloga z imaginami:
http://imaginy-paula4332.blogspot.com/
 Mam nadzieję, że poczytacie

piątek, 12 października 2012

Epilog + dodatek + podziękowania

 
Włącz to:
         





 W dniu urodzin rudowłosej Rosalie, akurat wychodziła ze szpitala. Dla wszystkich było szokiem, że wyszła cało z takiego strasznego wypadku. Oczywista oczywistość, że chłopaki i przyjaciele urządzili jej jakieś przyjęcie.
 Zayn i Niall zajęli się wystrojem, Liam jedzeniem, Louis gośćmi, a Harry przygotowaniem dziewczyny. Wyszło, że ma być około trzydziestu pięciu gości - w końcu osiemnastka. Impreza była organizowana w kupionym przez rodziców, nowym domie rudej.
   Urodziny wypadały w środę, 22 lutego. Rosalie wstała, spakowała się i pewnym krokiem opuściła teren szpitala. Zapomniała o własnych urodzinach! Poszła do rodzinnego domu. Wygrzebała swoją nową, beżową sukienkę, zakupioną kiedyś przez Harrego, na ramiączkach, błyszczące, czarne szpilki. Zrobiła dosyć mocny, jak na siebie makijaż i spięła włosy.
   Pod drzwiami stał podjarany Hazza, który czekał na nią . Miał na sobie elegancki garnitur. Specjalnie, aby zwrócić uwagę swojej byłej dziewczyny, ułożył swoje loczki, tak jak ona uwielbiała. Śmiało zapukał do drzwi. Otworzyła mu właśnie Roska
- O cześć ... wyglądasz ... wow! - dziewczyna zaśmiała się głośno
- Wiem. To gdzie mnie prowadzisz, Haroldzie ? Jeżeli mogłabym wiedzieć
- Nie mogłabyś - zafascynowany nią, nawet nie parzył gdzie idzie ... i wpadł na słup. Wkurzył się ostro, bo co robi słup na środku chodnika?!
- Hahahahahaha. Dobre! Bolało? - dziewczyna  dusiła się własnym powietrzem! Chłopak wpadł centralnie w słup i jeszcze ta jego mina!
- Przestań się śmiać! - zaczął ją łaskotać i tak przez całą drogę. Przy wejściu zawiązał dziewczynie chustkę na oczy i powoli weszli do mieszkania. Kiedy zdjął - wszyscy razem krzyknęli:
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! - i dopiero wtedy do niej doszło, że ma urodziny, a impreza jest w jej nowym mieszkaniu. Najpierw wszyscy zjedli ogromny tort, którego Harry zrobił wspólnie z Alex i panią Shellares. Potem przeróżne preznety. Były symboliczne prezenty, różnego rodzaju pefumy, kwiaty itp.
- Mogę Cię prosić na chwilę? - Harry zjawił się obok niej. Złapał ją za rękę i poprowadził w kierunku dachu...
 [Rosalie]
- Po co mnie tu ciągniesz?
- Chcę pogadać, to ważne - Harry wziął ze sobą cieplutki koc, bo było bardzo ciepło jak na zimową noc . Wziął mnie za rękę i pociągnął na dach. Usiedliśmy.
- Rosalie... - wlepił swoje smutne paczadła w moje, dzięki czemu zahipnotyzował mnie - Proszę nie przerywaj mi, wysłuchaj do końca. Wiem, że Ciebie kocham najbardziej na świecie i ty mnie też. Zostańmi najlepszymi przyjaciółmi, ale w związku. Nawet nie wiesz jak teraz powstrzymuje się, aby przypadkiem Ciebie nie pocałować. Popatrz, ile przeszliśmy: było wiele dobrych i złych momentów, ale poradziliśmy sobie. Pamiętasz te śmieszne sceny? Pamiętasz, ile razy zerwaliśmy, aby do siebie wrócić? Teraz możesz mówić
- Harry ... pocałuj mnie i bądź tutaj, na zawsze - zaskoczony zaczął mnie delikatnie całować. Z początku bardzo delikatnie, ale z czasem coraz bardziej namiętnie. Oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy się   śmiać
- Teraz albo nigdy - powiedział Harry, cicho, chyba sam do siebie
- Rosalie Shellares - ukląkł na jedno kolano - Czy zechciałabyś zostać moją żoną i być ze mną do końca życia? - z kieszeni marynarki wyjął pudełeczko, otworzył, a w nim był pierścionek !
    W środku zaczęłam dosłownie się drzeć ze szczęścia. Powiedziałam tylko jedno krótkie "TAK!"
      Potem taniec szczęścia, Harry szalał, wziął mnie na barana, krzycząc głośno " JEST MOJĄ NARZECZONĄ". Wbiegł do wszystkich i zaczął się cieszyć jak jakieś dziecko.
- Rosalie, ona jest moją narzeczoną! - wszyscy zgromadzeni zaczęli bić brawo, a ja siedziałam sobie na barana u mojego narzeczonego. Zaczęłam się rżeć, bo Loczek coś nawijał z prędkością światła i nikt niestety nie mógł go zrozumieć.
        - Dawajcie mi tu Gangnam style! - wydarłam się do Zayna, który robił za dj'a. Ha! Posłuchał się mnie! W głośnikach właśnie ta piosenka i wszyscy odwalaliśmy ten zajebisty taniec, przy okazji głośno śpiewając, śmiejąc sie. Szybko wypiliśmy po kieliszku i wróciliśmy do zabawy. Osiemnastka the best! Jako, że w nowym mieszkaniu mam świetny basen, poszliśmy tam. Wszyscy po kolei zaczęli skakać: oczywiście nie obyło się bez śmiechów i przepychanek. Impreza dopiero się rozkręcała!
   Potem tańczyliśmy Macarenę i jakieś dziwne tańce, ale już u mnie w salonie. Wszyscy byli mokrzy, ale mieliśmy to gdzieś. Taaa, wiem, że będziemy chorzy, ale liczy się tylko ta chwila. Później trochę piliśmy, graliśmy w butelkę (normalnie jak za dawnych czasów), tańczyliśmy. Nie powinnam ani pić, ani imprezować, gdyż świeżo co wyszłam ze szpitala, ale co tam. Najwyżej coś mi się zrobi.
    To najlepsze, co mnie w życiu spotkało!


     KONIEC!

                                                 (Możecie wyłączyć muzykę)

                                       + dodatek od każdego z bohaterów

 [Rosalie] 

 Nigdy bym nie pomyślała, że spotkam sławnego Harrego Stylesa, a co dopiero została jego narzeczoną. Kiedyś pragnęłam zwykłego autografu, czy aby na mnie spojrzał, a dzisiaj wiem, że One Direction nie zasługują na te wszystkie hejty. Można mi nie wierzyć, ale kiedyś nie lubiłam Louisa ... Stało się! Moje marzenia spełniły się. Moja historia miłosna jest dziwna - wiem, ale niesamowita. Gdyby nie fakt, ze był ten debilski wypadek, dzisiaj nie bylibyśmy razem - tak by było, wiem to. W sobotę, 21 kwietnia, nasz ślub!!

[Anne]
 Ja zabujana wAshan' ie?! Hahahahahaahahhahahaahahaahahahahha. Wyśmiałabym, gdyby ktoś mi to powiedział np miesiąc temu. Tak, zakochałam się w nim. Jednak on  nie widzi świata poza Sarah. Zerwał ze mną wszelkie kontakty, bo kiedyś próbowałam go pocałować. Widuje się z resztą paczki, ale rzadko. Pomimo wszelkich prób pomocy Roski, stałam się wyrzutkiem społeczeństwa...

[Diana]
 Jak mogłam być tak głupia, że próbowałam zabić własną siostrę?! Tylko ja mam widzę taki mózg.
  Przefarbowałam się na naturalny blond i skróciłam włosy. Strasznie znudził mi się styl emo i teraz ubieram się "skate". Mam nauczkę: już nigdy nic złego dla człowieka nie zrobię...

[Alex]
 Musiałam znowu wyjechać z Londynu. Powodem był awans w pracy. Ah tak: Dostałam świetną pracę w Irlandii, byłam menadżerką jakiejś wschodzącej gwiazdy. Wieczorami spotykałam się z przystojnym Maxem. Też był z Londynu!

[Sarah] 
 Zeszłam się z Ashanem. To trochę dziwne, ale nagle zaczął odwzajemniać do mnie uczucia. O dawnym związku z Zaynem wprawdzie zapomniałam! Zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi - tyle. Może trochę się zmieniłam: nie zadaję się zbyt z chłopakami, tylko z Bad boy'em i Hazzą. Oni jacyś tacy dziwni są dla mnie...

[Matt]

   Nigdy nie zapomniałem i nie zapomnę mojego związku z Rosalie. Prawie poszedłem do więzienia, ale udało mi się, dzięki niej. Kilka razy wpadałem w kłopoty, a ona mi pomagała. Tak, jakbym nic jej nigdy nie zrobił. Tak, jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi. Ona ułożyła sobie życie z Harrym, ale ja ... nie jestem w stanie; stara miłość nie rdzewieje. Zerwałem z Alice. Nadal kocham rudowłosą...

[Sophie]
  Ja i Niall, jak cudownie to brzmi. Blondyn się odważył i wyznał mi uczucia. Na początku byłam w szoku, ale szybko zostaliśmy parą. Planujemy szybki ślub, bo no jakoś tak wyszło, że ... jestem z nim w ciąży... 

 [Ashan]
 Imprezy nigdy nie wyszły mi z głowy. Wychodzę zaszaleć z kumplami przynajmniej dwa razy w tygodniu. Tworzę świetny związek z Sarah. Ona polubiła imprezy i chodzi tam ze mną! Jaram się tym!..

 [Louis]
 Ahh tak. Nadal jestem z Eleanor i jakoś wyjątkowo dobrze nam się układa. Teraz jesteśmy prawie w każdej gazecie! Fajnie, bo dostaje od wielu fanów wiele marchewek! 1 marchewka = uratowany kot! Haha! Nadal przyjaźnię się z Ros. Teraz to ona ma taką zrytą banię!...


[Harry]

Zaręczyny, a niedługo ślub. Jestem tym tak straaaasznie podjarany! Louis na świadka i Sarah!  Były z tym problemy, bo każdy się pchał! Jednak Louis zaczął gadać, że jak nie on, to obrzuci nas marchewkami w kościele, a on ostatnio często mówi prawdę, więc wolę nie ryzykować. Hahah. Chociaż z jednej strony: bitwa na marchewki w kościele? O.o...

[Liam]
 Niestety, zerwałem z Danielle, ale mam nadzieję, że ona ułoży sobie życie z kims lepszym.; Zaczęło sie od hejtów ... a zresztą, nieważne, idę się napić. Spotykam się z jakąś blondynką, jednak nie zastępuje mi Danielle...

[Niall].
 Ja i Sophie! Jak cudownie to brzmi! Kiedyś przypadkowo zapomnieliśmy się zabezpieczyć i teraz bum! Moja dziewczyna jest w ciąży i potrzebny jest szybki ślub...

[Zayn]
  Hmmm. Życie jest cudowne! Nigdy nie myślałem, że będę taki sławny, i że Perrie tak bardzo mnie kocha! Żyję sobie świetnie wśród przyjaciół i dziewczyny...



                                                       +
    Chciałabym podziękować wszystkim czytelnikom, komentatorom, każdemu. Kto był na tym blogu od początku, niech porówna moje pierwsze rozdziały z tymi ostatnimi. Różnią się, nie? Dzięki temu blogowi nauczyłam się pisać nie najgorzej, czy pisać w trzeciej osobie. To już jest koniec... Trochę mi się smutno zrobiło, w końcu koniec bloga! Mam tyle do powiedzenia i nie wiem, co pisać!

 Byłam tutaj od 27 kwietnia do 12 października. Czyteników miałam niewielu. Często się wściekałam i chciałam to zakończyć 45242 razy, ale zawsze jakaś więź mnie powstrzymywała. Wcale nie chciałam tego kończyć. To był mój pierwszy blog. Naprawdę dziękuję wszystkim za to, że ze mną wytrzymywaliście. Za to, że czytaliście, albo że znosiliście moje humorki. Dostałam 95 komentarzy, czyli bardzo niewiele. Prawdopodobnie założe nowego bloga, poinformuje was tutaj, jak coś. Tu macie też moje inne blogi:

http://paula4332.bloblo.pl/

http://marchewka-lou.bloblo.pl/


Skomentuj, proszę. To dużo dla mnie znaczy!


  

niedziela, 7 października 2012

Rozdział 41 " Sam w to nie wierzysz"

 

Harry, będąc w wielkim szoku z wiadomych powodów,  aż usiadł, żeby przypadkiem  nie runąć na ziemię: Najpierw smierć Natalie, kolejny tydzień bez obudzenia się Rosalie, dziwne zachowanie Lou i teraz naćpany Ashan? Wszystko zaczyna przypominać koszmar. Za dużo wydarzeń, jak dla siedemnastoletniego, zakochanego chłopaka. "Dlaczego akurat mnie to wszystko spotkało" - pomyślał. W jednej chwili całe życie zamieniło się w niewiarygodny sen.
    Ashan wracając wczoraj wieczorem od swojej dziewczyny, natknął się na bandę idiotów - inaczej tego nazwać nie można było, którzy dawali narkotyki za darmo do spróbowania. Chłopak wahał się, jednak przekonali go. Wciągnął trochę za dużo i ... wylądował w szpitalu. Nauczka? Ashanowi tak samo jak Harremu, ostatnio źle się w życiu dzieje.
      Wracając do dzisiejszego dnia, chłopaki z One Direction wstali dosyć wcześnie, bo o 6. Kiedyś to bylo nie do pomyślenia, dzisiaj - codzienność. Mieli próbę, kiedyś się z tego cieszyli, ale teraz praktycznie nie mieli na nic ochoty. Każdy schudł, ubierali się trochę inaczej, dzięki czemu nie byli postrzegani jako "pedałów" . Chłopcy włożyli na siebie jakieś ciuchy, ale niezbyt ciekawe. Zwykłe szare lub czarne koszule, kurtkę i dżinsy. Louis przy śniadaniu jak zwykle nic nie mówił, a siedział cicho.  Zayn, Niall, Harry i Liam, zapomnieli nawet, że Pan Marchewka umie mówić! Nie odzywał się do chłopaków - codzienność.
   Po udanej próbie chłopaki udali się do szpitala, głównie do Rosalie, przy której czuwała zdenerwowana Alex.
- Stało się coś? - od tyłu zaszedł ją uśmiechnięty Zayn. Wszyscy spojrzeli na niego z niedowierzaniem, w końcu się uśmiechał, a to nie do pomyślenia! Marchewka napisał do Harrego SMS-a, że zaraz wraca. No bo ciężko mu powiedzieć.
- Z moją siostrą jest z dnia na dzień coraz gorzej - wszyscy spojrzeli na rudowłosą piękność, która podłączona była do wielu maszyn - I chcą ją chcą...chcą ją odłączyć od tych maszyn, a aa dzięki dzięki nim ona ona żyy żyje - z wielką trudnością to powiedziała. - A naj najgorsze jest jest to, żeee moja mama chce chce się na na to zgo zgodzić - wybuchła płaczem. Chłopaki patrzyli się tylko ze smutkiem na dziewczynę. Nie mieli sił, aby płakać. Do sali wpadł Matt ze swoją dziewczyną
- O cześć. A co wy tacy smutni heee? - zaczął tym swoim zdumiewającym entuzjazmem. Im paczka przebywała z nim więcej, tym bardziej miała zamiar go udusić i to dosłownie. W końcu jest poważna sytuacja!
- Oj weź się zamknij, matole... - nie dokończyła Alex. W końcu pewno podsłuchuje ich taka jedna idiotka, psychofanka chłopaków, która leży w tym szpitalu i cały czas siedzi pod salą. Jest to taki kabel: każde wypowiedziane przekleństwo kończyło się "karą", czyli wywaleniem ze szpitala na 2 dni, wymyślona specjalnie dla paczki. Wylecieli  już nie raz : Zayn, Diana, Harry, Anne  i Ashan, który czasami przychodził. 3 tygodnie to długi czas na "naukę". Nikomu nie śni się przekląć.

[Tydzień później]

 - NIE MOGĄ TEGO ZROBIĆ!!!!!!!! NIE MOGĄ!!!! JAK??!!! - z dołu domu One Direction, słychać było ryk, dosłownie ryk - Harrego.
- Harry, tak musi być, skoro ona nigdy się nie obudzi, to po co mają przedłużać jej życie? - goniący chłopaka Liam, jedyny w całym domu ogarnięty, ze smutkiem to wypowiedział.
- Sam w to nie wierzysz!! Widzę to po tobie!! Muszę coś zrobić, muszę! - i wtedy wybiegł z domu. Pędził chyba z prędkością światła w kierunku domu swojej byłej dziewczyny. Akurat zastał odjeżdżającą rodzinę  Shellares'ów
- Mogę z wami jechać?? - zrobił swoje słodkie oczka i wsiadł do auta. Dosyć dlugo stali w korku. W końcu jest 20:40, a o 21 odłączają Rosalie. Chłopak stwierdził, że prędzej dobiegnie niż dojdzie. Razem z Alex i Dianą, wybiegli z auta i sprintem wprost do szpitala. Dobiegli akurat na 21.
- Panie doktorze, pan poczeka !! - krzyknęli razem. Alex wzięła się za zagadanie lekarza, który na nią leciał, Diana dzwoniła do rodziców, a Harry przyglądał się jeszcze żywej swojej byłej.
      Po 20 minutach zjawili się rodzice Rosalie. Alex przestała gadać. One Direction, rodzina Shellares, Ashan, Matt i Alice, Amy, Sarah, Sophie i Anne. Weszli na salę.
- Można jeszcze się wycofać - lekarz pochwycił jakieś coś, a cała paczka rudej zaczęła wręcz błagać, żeby pani Kate zmieniła zdanie. Atmosfera byla nieprzyjemna wręcz dramatyczna. Każdy płakał i błagał. W ostatnim momencie, pani Kate powiedziała:
- Dobra, nie mam serca! I tak długo nie przeżyje!
Takie pestymistyczne myślenie dopadło ją już dawno. Wolnym krokiem podeszła do drzwi i zaczęła płakać. Niall zaczął się cieszyć jak małe dziecko. Louis ku zdziwieniu wszystkim zaczął normalnie gadać. Czyżby foch? Jednak do Loczka nie uśmiechało się mu odpowiadać.
    W następny dzień u chłopców było lepiej. Wstali o 8, pozwoli sobie na dziesięć godzin snu. Wszyscy byli w wyjątkowo dobrych humorach: Rosalie może przeżyć! Szybko przebrali się w dobrane zestawy. Harry czuł, że czeka go bardzo ciekawy dzień, a reszta podjarana.
     Po dziesięciu minutach byli na miejscu. Jak zwykle weszli na szpitalny korytarz i zastali podjaranego Ashana.
- Co ty taki ...  - nie dokończył Niall
- Ruda ruszyła ręką!!!! Czaicie to?! - niby to "poruszenie ręką", ale dla chłopców było to coś niesamowitego. Ruszyli przed siebie, a raczej na salę, na której leżała Rosalie. Harry usiadł tuż obok niej i złapał ją za rękę. Ta ścisnęła go delikatnie, a on myślał, że oszaleje ze szczęścia! Louis zaczął skakać, Liam po kogoś dzwonił, Zayn biegał po sali, a Niall siedział z Harrym przy dziewczynie. Loczek delikatnie trzymał dłoń dziewczyny, a ta go znów ścisnęła. Chłopak miał na twarzy taki wyszczerz, że aż każdego naokoło cieszył. W pewnym momencie, tak go ścisnęła, że aż Harry nagle rękę puścił, ale to tylko na chwilę. " Ma siłę! " - pomyślał. Wszyscy usiedli, wpatrywali się jak zaczarowani w  Roskę. Nagle dziewczyna przesunęła rękę i ... otworzyła oczy.
    Chłopcy z niesamowitym podjaraniem patrzyli na dziewczynę, omal się wzajemnie nie zabijając - tak skakali z radości. Dziewczyna nie wiedziała, co się dzieje, a to wyglądało trochę śmiesznie
- Auć, wszystko mnie boli  - chłopaki uśmiechnęli się na barwę jej głosu. Co prawda był zachrypnięty, ale jednak ten sam. Oczy lśniące i pełne nadziei.
- Oooo kurczaki! To niesamowite! Prawdziwy cud medycyny! Ta dziewczyna żyje i żyć będzie OMG! - podjarany lekarz ledwo przyleciał, a już poleciał. Wszysycy zaczęli się śmiać, za wyjątkiem dziewczyny, gdyż po prostu z bólu nie mogła. Wszyscy wyszli, zostawiając dziewczynę i Harrego samych
- Ty jesteś Harry, tak?? - urocza, rudowłosa, spojrzała na chłopaka z niedowierzaniem
- Tak . Nie pamiętasz mnie?
- Pamiętam. Byliśmy parą. - cieżko było jej cokolwiek mówić - Co się w ogóle stało?? I gdzie ja jestem?? I dlaczego z tobą gadam?
- Miałaś wypadek. W szpitalu. Gadasz, bo ja tak chciałem - radował się wciąż chłopak.
- O czym chcesz gadać??
- O takich tam różnych sprawach. Pamiętasz, kiedy byliśmy razem?? Pamiętasz, kiedy otrzymywałaś pogróżki? Pamiętaj, że zawsze Cię kochałem, kocham i kochać będę. Mozesz sobie ułożyć życie z każdym innym, ale proszę nie odrzucaj mnie. Bądźmy przynajmniej dobrymi przyjaciółmi. Spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz. - cisza - No dalej, zrób to!
    Nastała cisza, która utwierdziła Harrego w przekonaniu, że może jeszcze dziewczynę odzyskać. To teraz jest marzeniem... chociaż... albo nie...
    Ku zdziwieniu swoim i dziewczyny, Loczek pocałował dziewczynę w usta. Po prostu nie mógł się powstrzymać! Odsunął się od niej, a ona miała wielkiego banana na twarzy, pomimo bólu...

           Wszystko zaczęło się od pewnego momentu. Kiedy to Natalie układa plan z siostrą Rosalie, to właśnie był plan, aby ruda zginęła. Ciągnęło to się przez całe opowiadanie, gdyż nigdy im to się nie udawało. Diana pod sam koniec wymiękła, bo zrozumiała, że jest tylko zwykłą gówniarą, która nie wie nic o życiu. Opowiadanie o Rosalie, jej chlopaku i paczce, którzy radzili sobie wspólnie z problemami.

--------------------------------------------------------------------------


Cieżko było mi napisać ten ostatni rozdział...  Miał być w piątek, ale naprawdę nie miałam czasu. Wszelkie podziękowania, epilog pojawi się w weekend lub na tygodniu.Co do końca, to miałam zupełnie inne plany. Rosalie w tym wypadku miała zginąć, ale zmieniłam zdanie. 
DLA TYCH, KTÓRZY NIE ZROZUMIELI OSTATNIEGO FRAGMENTU:
    W opowiadaniu chodziło tylko o jeden plan, który długo nie wypalał. Kiedy w końcu "udało się" go zrealizować - opowiadanie się kończy. Problemów tutaj było dużo, ale i trochę śmiesznych scen. 

Liczę na kilka szczerych komentarzy na temat CAŁEGO bloga. Widać, że pisałam w innym stylu? Epilog będzie w mieszanym. Komentujcie, bo chcę wiedzieć, czy ten blog komuś się podobał.


sobota, 29 września 2012

Rozdział 40 "Sam tego nie odkrył"

[Ashan]

  Obudziłem się na strasznym wręcz kacu. Przeszkadzały mi nawet jakieś szmery
- No siema pijaku . Lol hahahahaha - moja wręcz idealna Clare, zaczęła tak krzyczeć, że coś mi w głowie chyba jebło. Yfigsaogs nie znoszę krzyków!
- Ashan, weź się kurde ogarnij!! - krzyknęła moja nowa dziewczyna
- Weź nie krzycz. Łeb mi się rozwalaaaaa . A tak poza tym, to co mówiłaś?
- No mówiłam żebyś się ogarnął, pacanie. Mówiłam, że niedługo mamy ferie i może wyskoczylibyśmy z twoimi przyjaciółmi na narty?
- Świetna propozycja! Tylko nie dzisiaj a i no Ros... Jak się ruda znajdzie - westchnąłem...

 [Harry]

 Siedziałem sobie na kanapie aż zadzownił mi telefon
- Hallo ... Tak, to ja... ALE ŻE JAK?! ... Serio?! ... Tak, zaraz ... Dobrze ... - rozłączyłem się i rzuciłem telefon w  byle jakim kierunku
- Zbiórka w salonie za 2 minuty! - wszyscy pojawili się na czas  -Jedziemy do szpitala, wszyscy. Rosalie znaleźli, ale coś się stało. Zostaje ktoś? - nikt jakoś nie chciał - Dobra jedziemy - odpaliłem auto, ktoś wsiadł i z piskiem opon odjechałem...

 [Narrator 3-osobowy]

  Przyjaciele rudowłosej dziewczyny, niecierpliwie oczekiwali jakichkolwiek informacji, a nieźle się naczekali. Jej były chłopak schował twarz w dłonie - widać, że płakał. Ashan, zdezorientowany przemierzał drogę od jednego końca korytarza do drugiego, bo nikt mu nic nie powiedzial. Eleanor była w szoku i wpatrywała się w Danielle, która siedziała zamyślona. Louis - w miarę opanowany - bawił się telefonem, ale z jego oczu można było odczytać smutek.Pojawił się nawet Matt, który przytulał Dianę. Jej pojawienie się było dla wszystkich szokiem. Przyjechała nawet Alex z Irlandii, kiedy się dowiedziała, że jej młodsza siostra miała poważny wypadek. I było jeszcze kilka innych osób
- Powie mi ktoś wreszcie, co się stało? - spytał odważnie i z powagą Ashan
- Naszą ukochaną Ros porwano. Ten debil, który ją uprowadził, wywoził do innego miejsca - podobno. Rozpędził się i to bardzo i uderzyli w inny samochód. Idiocie nic nie jest, ale co z rudą nie wiadomo - Z miny Harrego można było odczytać gniew i bezsilność. W końcu jest szaleńczo zakochany w dziewczynie, ale teraz uświadomił sobie, że ją naprawdę kocha. Kiedy ją poznał myślał, że będzie pocieszeniem po poprzedniej dziewczynie. Sądził, że życie to tylko zmienianie kobiet, czy sława. Rosalie nauczyła go czegoś. Nauczyła, że da się żyć zwyczajnie. Sam tego nie odkrył.
- Jesteście kimś dla rudowłosej piękności o imieniu Rosalie? - podszedł do nich jakiś lekarz
- My jesteśmy siostrami, a on... chłopakiem!
- No mogę was na słówko prosić?
- Pan wali do wszystkich ! - wszystkich zadziwiła Diana, prawdopodobnie tym, że się w ogóle odezwała do kogoś
- Dziewczyna prawdopodobnie nie wyjdzie z tego. Ciało jest strasznie uszkodzone. Teraz jest podłączona do różnych maszyn, bo gdyby nie one - nie żyłaby . Możecie do niej wejść - coś zanotował i odszedł. Jako pierwsi weszli Harry, Alex oraz Diana.
   Rudowłosa wyglądała strasznie. Była podłączona do przeróżnych dziwnych maszyn, a było ich sporo. Loczek usiadł na krześle i złapał jej dłoń. Zero reakcji. Niby normalne, ale chłopak czuł się podle. Dziewczyny rozpłakały się.
    Przyjaciele Rosalie siedzieli z nią kilka dni pod rząd, na zmianę, ale nadal nie było z nią najlepiej. Nawet gorzej. Harry znów się załamał i zamknął w swoim pokoju, z którego praktycznie nie wychodził. Wszystko się zawaliło. A to tylko kilka dni...

----------------------------------------------
Wstawilam przedostatni rozdział, bo czułam, że muszę. Tak jest to przedostatni. Ostatni rozdział pojawi się w czwartek lub piątek. Wiem, że zawaliłam ten rozdział jak i opowiadanie, dlatego to kończę. Drugim powodem jest brak czasu i czytelników. Mam jeszcze oprócz tego dwa blogi:

http://marchewka-lou.bloblo.pl/
http://paula4332.bloblo.pl/

 Prawdopodobnie zacznę pisać nowe opowiadanie, bo kończę tak jakoś dwa na raz.
 Komentujcie.

   

sobota, 22 września 2012

Rozdział 39 "Dwa strzały, ból i zupełnie nic."

    Obudziła mnie jasność na dworze. No tak, znowu spadł śnieg. Radośnie włożyłem buty, ale szybko je zdjąłem. Jak sobie pomyślę, co oni robią mojej Ros, to aż mi się niedobrze robi. Ona MUSI jakoś sobie radzić.
  Na dole oczywiście krzątał się Niall, który nie potrafił zrobić sobie nawet kanapki! Aż to pasożyt. No tak, zazwyczaj pomagała nam Ros, a teraz.... Szkoda gadać.
- Niall, daj to chuuuuuu ... przyjacielu ... - co się ze mną dzieje?? Już nawet do Nialla nie mogę się normalnie odezwać
- Coś ty chciał powiedzieć?!
- Nic - wyminąłem go i pobiegłem do Lou.

 [Sarah]

  Kurde. Dlaczego nic nie idzie po mojej myśli? Najpierw Zayn, teraz Ashan. Po co w ogóle pojawili się w moim życiu?? Po jaką cholerę Ashan poznal Clare ?! Dzisiaj sylwester i idę do 1D. Tam ma nie być Ashana.  Ledwo żywa, skacowana, wyszłam z łóżka i szybko przebrałam się. Szybko coś zjadłam, umalowałam się i poszłam do domu One Direction, bo była już 18. Oczywiście wzięłam na przebranie kozaki i kurtkę.
 Drzwi otworzył mi Liam. Dom był fajnie ozdobiony balonami i różnymi pierdołami. Było wiele osób, trochę znajomych ze szkoły, przyjaciół z naszej paczki i ludzi, których nie znałam. Na oko ze 38 osób. Brakowało Ashana i oczywiście Ros . Wszystkie dziewczyny były wymalowane, wystrojone, tylko nie ja. Tak samo z humorem. Hazza był wyluzowany, ale spity. Nadeszła oczekiwana godzina 0:00 . Krzyk, piski i radość, składanie życzeń...

[Natalie]

- Jak mogłaś?? Mieliśmy ją wspólnie zabić, a ty teraz coś świrujesz?? Po jaką cholerę współpracujesz z policją?!
- Przepraszam - spłynęły mi łzy po policzku - Nie mogę tak dłużej, nie mogę patrzeć jak ją katujesz
- Sama chciałaś! A teraz giń. Oooo czekaj 23:57 . Poczekamy do północy. - wyjął pistolet. Tylko nie to. - Mogłaś nie wydawać. Przez ciebie musieliśmy przenosić się w inne miejsce !! Jaką mam pewność, że mnie nie wydasz?!
- To stało się przypadkiem, a ja ... ja Cię kocham! - zaśmiał się
- A ja Cię rozczaruję, bo też coś do ciebie czułem, ale przez Twój wyczyn, minęło mi
- Nie rozumiesz, że ona na to nie zasługuje?!
- Oj kotuś.. Ooooo już północ - spojrzał na mnie ze zrozumieniem - Więc nasza Natalie Katy Descartes, urodzona 12 grudnia 1994 roku, zginęła 1 stycznia 2012 roku o północy - dwa strzały, ból i zupełnie nic...

 [Anne]

  - Hahahahaha. A więc naprawdę Harry tak powiedział? - Elka i Dan miały niezłą polewkę, zresztą jak wszyscy. Wszyscy upici i to nieźle, oprócz mnie, Liama, Sophie.
- Tak . Nasz Harold rozwala! - krzyknął pasiasty.
- Nie Harold, a Harry.  - poprawił Louisa. Cała impreza była nawet fajna, ale widać po minach większości, myślami byli z Roską.
- Może na poprawę humoru, zagramy w butelkę! - z tą propozycją wyskoczyła Perrie. Wszyscy niby na tak, ale tylko dlatego, że Harold, oj Harry, lubi tę grę. Zaczęła Danielle. Wypadło na Loczka
- Prawda - wyprzedził ją
- Fuck - powiedziała cicho - Ile miałeś dziewczyn na poważnie?
- Kate, Alex, Rosalie . - posmutniał. To pytanie było nietrafne. Zakręcił. Tym razem wypadło na Liama, który cieszył się jak dziecko
- WYZWANIE ! - krzyknął. I w tej chwili Loczek zaczął się bardzo głośno śmiać. Ahhh. Jaki był to cudowny widok. Chłopak ostatnio smutny, który śmieje się z niczego. Liam, bardzo z siebie zadowolony, wydał krzyk radości, co jeszcze bardziej rozśmieszyło pokręconego
- Weź z kuchni łyżeczkę i hahahah iii zjedz nią zupę - zaczęliśmy się brechtać. Przerażony Liam cudem wykonał zadanie...

----------------------------------------------
Liczę na komentarze, za to, że w ogóle pisać mi się zachciało. Ogółem rozdział nudny, a ja nie mam pomysłów na koniec opowiadania, który nastąpi niedługo. 
Mam nadzieję, że będzie kilka SZCZERYCH komentarzy! 
 Aaa i jeszcze jedno:
 Jeżeli czytasz to opowiadanie, odpowiedz w sondzie, bardzo proszę. Chcę wiedzieć, czy warto pisać te ostatnie rozdziały, czy na TYM ROZDZIALE KONIEC!! Także jeżeli to czytasz, odpowiedz w sondzie, bo może to być ostatni rozdział...

              
 

środa, 5 września 2012

Rozdział 38 "Zdradzasz mnie?!"

 Znowu skończyło się na pobiciu i bólu. Czy ten debil nie może uczepić się kogoś innego??? Dlaczego ja?? Wyprostowałam się na krześle.   Dostałam coś marnego do jedzenia. Ale dostałam. Mogłabym w ogóle nic nie dostać. Mniejsza z tym. Pozwoli mi się przebrać !! Wooow. Co za wyczyn? Jak bym mogła komuś jebnąć. Grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.

[Zayn]

- Harry uspokój się - pocieszenie Harrego, nie jest łatwe. . Numeru nie rozpoznali, bo karta była kradziona bla bla bla
- Jak mam się uspokoić?! No jak?! Sam byś się lepiej nie zachowywał  !! - nie będę ukrywać, że mi się to nie spodobało
- Słuchaj - stanąłem obok niego - To, że porwali Ci dziewczynę, to nie znaczy, że masz mnie obrażać, a ja na to nie pozwalam. Więc jeżeli chcesz mieć wszystkie zęby, zamknij jadaczkę - chłopcy byli gotowi bronić Harolda, ale niech się dzieciak z życia cieszy, póki mu miłe
- Byłą dziewczynę - poprawił mnie i odsunął się na odległość pół metra. No co? Taki bad boy ze mnie, więc nikt mi nie podskakuje. Zadowolony usiadłem przed laptopem. Wszedłem od razu na odpowiednią stronę i na konto mojej nowej koleżanki internetowej . Oczywiście musiałem do niej napisać, a dokładnie wymyślić jakiś powód. No i spotkamy się jutro! Gitara !...

[Harry]

 Nie mam zamiaru ciągle się smucić. O nie! Dowiem się, kto ją uprowadził i ... zabiję! Dokładnie. Nie zniosę dłuższej nieobecności mojej byłej. Niby ma się tym zająć policja, ale oni to tam coś zrobią Czujecie ten sarkazm? Pewnie się nawet tym nie interesują. Wziąłem plecak, gdzie włożyłem kilka kanapek, jakieś żelki, Twixy, wodę. Jeszcze srajtaśma (tak na wszelki wypadek), dużo kasy, strój na przebranie. Po cichu wymknąłem się z chaty. Jako iż nie mamy żadnych wywiadów, nie muszę być w domu. Wróciłem i spojrzałem na kalendarz 30 grudnia, może jutro wrócę. Tym razem już nie powróciłem, a poszedłem przed siebie. Potrzebowałem tego. Ohhh jak bardzo. Telefon zostawiłem w domu. Chcę po prostu odpocząć ten jeden, jedyny dzień.
- Idealnie - wyszeptałem i usiadłem na śniegu. Podniosłem dupsko i przeniosłem się  na ławkę. Przypominam trochę turystę, ale co mi tam. Żadnych fanek, bo jest ranek. Heh zrymowało mi się. Nie mogę się poddać. Trzeba jakoś pomóc mojej dziewczynie, a raczej byłej, ale jak?! Oto właśnie jest pytanie, na które nie ma odpowiedzi. - Siedziałem tak i myślałem, aż zapadła ciemność. W sumie i tak nie długo. Było po 16 bodajże i już ciemno.  Uroki grudnia. Gdzieś tak o 19, przeniosłem się do hotelu. Do domu, w sumie nie mam po co iść, skoro i tak zapewne nikt nie ma czasu zobaczyć, czy po prostu jestem. Z drugiej strony, jak niby mają wiedzieć? Takie to bezsensu, że aż dziwne. Rosalie, Rosalie i Rosalie. Czyż to nie jest piękne imię? Co ja się ostatnio taki dziwny zrobiłem? O.o Chuj z tym - zasnąłem bez większych problemów...

***

  Powoli, ale uważnie otworzyłem drzwi naszego domu...Szybkie obczajenie terenu, niczym ninja. Dzisiaj 31, czyli sylwester, a ja spędzę ten dzień bez ukochanej osoby. No normalnie cudownie. Co ja do kurwy mam z tymi sarkazmami?! Przekroczyłem próg, a na mnie rzuciła się czwórka, rozwścieczonych chłopaków
- Gdzie ty do cholery byłeś?! - krzyczał mi nad uchem Liam. No, ale że on się drze? Najbardziej spokojny ze wszystkich, a taki podły czasem
- Na mieście!
- Zdradzasz mnie?! - objąłem Louisa, przecząco kręcąc głową, ten tylko przybrał pozę pozostałych - Więcej mi bez kurwa słowa, nie wychodzisz, dziecko!! Zrozumiano?! - i teraz to się dopiero przestraszyłem. Louisa, w poważnej sytuacji widziałem raptem 2 razy, jeżeli były, bo nie pamiętam. Widać, że umie się zachować. Kurde jak on to robi? Muszę się chyba uczyć od Pana Marchewki, największego dziecka psychicznie w zespole. Chłopcy również byli zszokowani jego zachowaniem, ale nie dawali tego po sobie poznać. Pasiasty odszedł na jakąś odległość, chyba do WC
- Harry, pamiętaj, że nie ukończyłeś jeszcze 18 lat, więc my, a w szczególności Louis, opiekujemy się Tobą, więc nie odwalaj takich scen więcej. Rozumiesz? - tym razem spokojnie odezwał się blondas, który jedyny był na mnie deczko mniej od wszystkich. Chyba, przynajmniej tak wyglądał
- Dużo jeszcze będzie kazań? - mój zrezygnowany ton mówi chyba wszystko. Niall uśmiechnął się blado, a Zayn poszedł do siebie. Mina Liama nie zmieniła się wcale, tylko coś powiedział pod nosem i odszedł. Dzisiaj sylwester, balujemy!!...

--------------------------------------------

Cześć. Rozdział napisałam szybko i jakoś mi nawet wyszedł, ale nie jest idealny.
 Napisałam go ze względu na nieliczynych czytelników, których mam 7. W sumie dobre i to. Mam nadzieję, że ci, którzy to czytają zostawią mi pamiątkę zwaną komentarzem...

 ZACZĄŁ SIĘ ROK SZKOLNY, Dlatego rozdziały będą rzadziej!!


czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 37 "Już tęsknię za Harrym, chłopakami."

  No i świetnie. Zachciało mi się śmierci. Mogliby mnie już dawno zabić, a nie się pierdolić. Przynajmniej miałabym mniej kłopotów. Chcę zobaczyć jeszcze raz Harolda i powiedzieć mu, że go kocham. Chcę powiedzieć moim przyjaciołom, że za nimi tęsknię. Chcę po prostu choć na chwilę poczuć szczęście. Na bank zraniłam mojego byłego. Jak to brzmi ... Chcę, aby ktoś się teraz do mnie uśmiechnął, ale nie z ironią.
- No i co mała? Zachciało Ci się na mnie wyżywać? - podszedł do mnie ten dekiel i zaczął mnie całować po szyi. Fuj. - I tak Cię wykorzystam, choćby się waliło - taa prędzej Cię złapią debilu. Chciałabym mu coś powiedzieć, zaprzeczyć, ale nie mogę. Boję się, że mi coś zrobi. Przyszła do nas ta suuu.. dobra starczy tych słów. A więc Natalie i coś szepnęła mu na ucho
- A ja uważałam cię za przyjaciółkę - kur ja to powiedziałam?! Może mnie nie uduszą... Może... Nie oni są za słabi. Nie zrobiliby tego
- Ale nią nie byłam  - wyszczerzyła się, jak głupi do sera. Że ona jest głupia, to ja wiem
- No i dobrze -  wyszli, po chwili przynieśli mi jakieś żarcie...

[Louis]

- Harry!! - krzyknąłem z dołu. Tego załamańca trzeba jakoś z domu wyciągnąć. Tylko dlaczego on jest taki załamany??
- Idę
- Możemy pogadać?
- Wal
- Co się stało??
- Ruda ze mną zerwała - że co?! Bez powodu nic by nie zrobiła. Znam ją nie od wczoraj. Ale że jak?!?! Jak to wgl możliwe? - wybrałem jej numer. pierwszy, drugi, dziesiąty sygnał - nie odbiera.
- Ty czekaj dostaałem SMS-a gdzieś niedawno. " Twoja Rosalie jest niezła. Ciekawe co będzie, kiedy dostanie kulą w łeb" - chyba dopiero teraz do niego dotarło, co  tam pisze, bo zaczął się drzeć. Zbiegli się chłopcy i Danielle
 - I co? Znaleźliście Ros?
- O CO W TYM WSZYSKIM KURWA CHOODZI?!?!?!?!- wrzasnął Harry
- Sami chcielibyśmy to wiedzieć - Dan
- NAJPIERW ZE MNĄ ZERWAŁA, POTEM ZNIKA, SMS !! NO O CO?! - czy on płacze? WTF?
- Harry, będzie dobrze - i wtedy przyszedł do Harolda SMS, od tego samego numeru. Jako, że on nie był w stanie nic zrobić, odczytałem
- "Rudej ładnie z siniakami na twarzy. Może chcesz zobaczyć pewien filmik?" - i po chwili przyszedł link. Bez słowa rzuciłem się na kompa i wszedłem. Chłopcy wzięli krzesła i zaczęliśmy oglądać

     Ruda siedzi sobie na krześle i ciemność. Jakieś krzyki, piski. Przybliżenie na twarz i widać dwie wielkie śliwy. Potem coś krzyczy i jakiś mężczyzna mówi
- Przed wami Rosalie Shellares w roli głównej!! - jak można wstawić takie coś na you tube?! No pytam się, jak - i koniec

  Wszyscy wpatrywaliśmy się w ekran. Wszyscy tak samo zszokowani. To nie był przyjemny widok, a straszny. Okropnie widzieć swoją przyjaciółkę w takim właśnie stanie
 - Dość tego. Idziemy na policję - odezwał się Daddy Direction...

  [Rosalie]

  Dlaczego, skoro się rodzimy musimy umierać? Dlaczego zawsze takie denne życie przypada akurat mi? Dlaczego nie mogę żyć normalnie? - siedzenie tutaj ,dobre miejsce do myślenia. Z każdą chwilą coraz bardziej uświadamiam sobie, że już tęsknię za Harrym, chłopakami. Zerwanie z Loczkiem była najgorszym, co mogłam zrobić. Oczywiście, że nie pomyślałam. Oczywiście, że żałuję
- I jak panno Shellares?
- Spierdalaj - na nic innego nie było mnie stać
- Wiesz, że jesteś na you tube?
- Co ?
- No tak - zaczął się do mnie dobierać

-----------------------------------------------------------------------
CZYTASZ = KOMENTUJESZ


 Specjalnie ułatwiłam dodawanie komentarzy. Nie trzeba pisać kodu z obrazka i można być anonimowym
Więc proszę was bardzo o komentarze, bo im mniej komów, tym rozdział krótszy i rzadziej się pojawia

Zapraszam na:
marchewka-lou.bloblo.pl
paula4332.bloblo.pl